wtorek, 27 lutego 2018

Była zwykłą dziewczyną, taką jak wiele innych w Stanach. Wysoka, szczupła blondynka z dziewczęcym uśmiechem na twarzy. Sprawiała wrażenie osoby nieśmiałej, dlatego czasem, by dodać sobie powagi, wkładała korale i odświętną sukienkę. Wyglądała wtedy na starszą niż była w rzeczywistości. Charlotte Hudson wyróżniała się jednak czymś szczególnym. Była córką znanego senatora, Toma Hudson'a.
Upalne lato dobiegało końca, ale słońce nadal nie skąpiło swoich promieni, które wkradały się w każdy zakątek Rockford. Dla Charlotte, spacer wśród drzew w miejskim parku był doskonałą okazją do wypoczynku i spotkania z najlepszą przyjaciółką Alice Simmons. Pojawienie się w parku tej dziewczyny wywołało spore zainteresowanie, szczególnie burza jej lśniących rudych włosów, obcisła, ale świetnie skrojona garsonka i wysoki, wręcz piskliwy głos.
- Hej, Charlotte - zawołała i pobiegła w stronę przyjaciółki. Przywitała się z nią serdecznie jak z rodzoną siostrą. Od kiedy rodzice Alice zginęli w wypadku samochodowym, dziewczyna całą swoją miłość przelała na Charlotte. To jej wypłakiwała swoje żale i powierzała najskrytsze tajemnice. Teraz jednak przywiodła ją tu ogromna ciekawość. Kiedy dziś rano, Charlotte zadzwoniła, by umówić się na "babskie rozmówki", miała dziwny głos. Co takiego mogło się wydarzyć? - to pytanie nurtowało Alice przez następne kilka godzin.
- Opowiadaj i to szybko, o co chodzi? - rzuciła niecierpliwe.
- Spokojnie, chodź usiądziemy gdzieś na ławce - odparła Charlotte.
- Posłuchaj, wczoraj zadzwonił do mnie George, George Stradlin i zaprosił na kolację. Niby nic nowego, a jednak.... Przyjechał po mnie o dziewiętnastej. Na miejscu okazało się, że zarezerwował całą salę, tylko dla nas. Byłam zaskoczona. Przy kolacji rozmawialiśmy niewiele, czułam się dziwnie. Nagle wstał, z kieszeni marynarki wyjął małe czerwone pudełeczko. Podszedł do mnie i wręczając je zapytał, czy zostanę jego żoną. Byłam zaskoczona. Owszem, George, często dawał mi do zrozumienia, jak bardzo mnie lubi i ceni. Ale - ślub! Chcąc pokryć zakłopotanie, wyjęłam z pudełka pierścionek. Był prześliczny.
- Sama zobacz - Charlotte wyciągnęła rękę w stronę przyjaciółki.
- Cudo! - oczom Alice ukazał się widok nieziemski. Pierścionek z białego złota wysadzany diamentami prezentował się okazale.
- I co teraz? - zapytała po dłuższej chwili.
- Sama nie wiem, chyba muszę go przeprosić i zwrócić to cacko.
- Oszalałaś. Poczekaj kilka dni - Alice nie kryła oburzenia. Nie chciała jednak ingerować w plany przyjaciółki.
Rozmowa z Georgem nie należała do przyjemnych.
- Alice zastanów się jeszcze.
- George uwierz mi, lubię cię, nawet bardzo, ale jak przyjaciela. Czas nic tu nie zmieni.
- Daj mi szansę - prosił. Jeśli za miesiąc nie zmienisz zdania zwrócisz mi pierścionek.
Charlotte z ciężkim sercem zgodziła się na ten układ.
Na  przedmieściach Springfield, w przydrożnym barze siedział młody mężczyzna popijając piwo. Jego uwagę przykuwała ponętna kelnerka, która z uśmiechem obsługiwała klientów. "Warta grzechu" - pomyślał, ale zaraz się zreflektował zobaczywszy w drzwiach swojego kumpla. Pomachał do niego zapraszając do stolika.
- Siadaj Edgar, napijesz się? - zapytał.
- Steve, jestem na służbie - odparł ściszonym głosem, jakby nie chciał go urazić.
- No tak na służbie - wycedził ironicznie.
Steve, nie wkurzaj się, w końcu to ty nawaliłeś. Ale nie o tym chcę pogadać' Jest robota w sam raz dla ciebie. Może nie jest to szczyt marzeń, ale zawsze coś.
- Stary się zgodzi?
- Zgodzi się,  zgodzi - przytaknął Edgar - zwłaszcza, że znikniesz mu z oczu na kilka dni.
- Co to za robota?
- Trzeba przywieźć do LA pewną dziewczynę, córkę senatora Hudson'a. Pełna ochrona, rozumiesz.
- Mam być szoferem, upadłeś na głowę - oburzył się Steve.
- Weź te robotę, przysłużysz się senatorowi, to i stary ci odpuści.
- Tak, stary mi odpuści - zamruczał pod nosem. Po chwili jednak kiwnął głową na znak zgody. Nie miał innego wyjścia. Od sprawy Morganów był na  przymusowym urlopie. Fakt, popełnił wtedy błąd przeszukując mieszkanie bez zgody prokuratora. Ale dzięki temu wykryto pralnię brudnych pieniędzy, nad którą pracowali od dwóch lat.

Była zwykłą dziewczyną, taką jak wiele innych w Stanach. Wysoka, szczupła blondynka z dziewczęcym uśmiechem na twarzy. Sprawiała wrażenie o...